SZPITAL. – HANA JEST W BUFECIE.
Pani Maria :Ależ tan doktór Piotr jest waleczny. Że też pani tego nie widziała. Tak uderzył tego Szymona… A, dobrze mu. Zadzierał nos w nie swoje sprawy.
Hana: Przepraszam, ale nie mam ochoty tego słuchać.
Pani Maria: Ojejku, w takim razie przepraszam.
Piotr (wchodząc do bufetu): Hana!?
Piotr: Obraziłaś się?
Hana: Nie. Ale wydaje mi się, że jesteś zazdrosny o Jamesa.
Piotr: O Jamesa? Nie. Nigdy …
Hana: Z mojej perspektywy wyglądało to inaczej.
Piotr: Przepraszam, jeśli cie uraziłem.
Hana: Ok. Muszę iść do siebie. Przyszłam tylko po kawę.
Piotr: Przyniosę ci ją.
Hana: Mógłbyś?
Piotr: Tak.
Hana: Mam za chwilę pacjentkę a tutaj jest taki ruch…
Piotr: Ok. Poczekam i ci przyniosę.
Hana (całując Piotra): Kochany jesteś.
Hana poszła do swojego Gabinetu. Piotr w tym czasie czeka na jej kawę. Po chwili wziął jej Latte i poszedł do Ukochanej.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz