Opowiadanie 1 część 17
PONIEDZIAŁEK RANO- W SZPITALU.
PONIEDZIAŁEK RANO- W SZPITALU.
Hana idzie korytarzem. Zaczepia ją Tretter:
Stefan: Już zdrowa?
Stefan: Odpoczęłaś chociaż trochę?
Hana: Nie narzekam. Ale Piotr cały czas marudził, że mam leżeć i się wygrzewać. To tylko angina… nic po za tym.
Stefan: Najwidoczniej jest nadopiekuńczy.
Hana: tak. Troszczy się jak mało kto.
Stefan: Najważniejsze, że tak szybko wróciłaś.
Hana: Okropnie jest siedzieć samemu w domu… Przez te klika dni tak się stęskniłam ze pracą.
Piotr podchodzi do Stefana i Hany.
Stefan (na widok Piotra): Nie będę wam przeszkadzał. Muszę jeszcze pójść do Van Graafa.
Hana: Cześć
Stefan: Hej.
Stefan: Hej.
Piotr: Jak się czujesz?
Hana: Jestem już zdrowa.
Piotr: Wiem. Martwię się o ciebie.
Hana: Nie musisz.
Piotr: Przepraszam, zapominam.
Hana: Muszę iść do siebie. Pacjenci czekają… O której dziś kończysz?
Piotr: Dzisiaj… Jak dobrze pójdzie to o 18.
Piotr: Oczywiście.
Hana: Będę czekać.
Piotr: A nie lepiej, żebyś jechała do domu?
Hana: Nie!?
Piotr: Mam chyba dzisiaj operację.
Hana: Więc?
Piotr: Jeśli trzeba będzie operować to co najmniej 2 godziny…
Hana: Więc zamiast o 18 będziesz o 20. Rozumiem. Pojadę do domu.
Piotr: Wrócisz moim autem.
Hana: A ty? Mam po ciebie potem przyjechać?
Piotr: Nie. Wezmę taksówkę.
Hana: Okej. (pocałowała Piotra i poszła)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz